Rozdział 5 Wybieraj

środa, 12 marca 2014
Po rozmowie przeszłam się jeszcze z Sif po parku. Niebo zrobiło się trochę zachmurzone, więc wróciliśmy do zamku. Po drodze spotkałyśmy Frigg która od razu do mnie zagadała:
-Witaj Rose, i jak tam u ciebie? - zapytała życzliwie
-Wspaniale. Jestem tak wdzięczna...
-No to dobrze, cieszę się że się tu zadomawiasz. Wybaczcie, muszę załatwić jeszcze parę spraw z Lokim.
I odeszła w pośpiechu. Wyglądała na niezadowoloną.
-Widziałaś jaką miała minę? - szepnęła Sif
-No nie za ciekawą... - skrzywiłam się
-Loki na pewno coś poważnego przeskrobał
-Skąd wiesz? - zapytałam
-Bo zawsze jak coś złego zrobi to jest w złym nastroju. Thor mi o wszystkim mówi.
-Aha... wiesz, dziwnie się czuję z tą informacją o Lokim... - zrobiło mi się smutno. Czułam gulę w gardle i miałam ściśnięty brzuch. Tak bym chciała żeby to nie była prawda.
-Na prawdę, aż tak się w nim zakochałaś? - zrobiła współczujący wyraz twarzy. Nie mogłam dłużej dusić w sobie emocji. Zaczęłam płakać coraz głośniej.
-No już... nie płacz... będzie dobrze... - przytuliła mnie - To tylko zauroczenie, minie, zobaczysz.
-Ale ja go kocham... - zaczęłam wyć i plamić jej zbroję
No i co ja mam teraz zrobić. A jeśli znów mu ulegnę? nic nie mogę na to poradzić. Za każdym razem jak o nim myślę to łomota mi serce.
Sif pocieszała mnie i starała się znaleźć na tyle odpowiednie słowa by mnie chociaż trochę pocieszyć.
-Co się stało? - nagle zza rogu wyszedł Loki i szedł powoli w naszą stronę.
-Nie twoja sprawa, Loki. Idź, nie chcemy twojego towarzystwa...na razie.
Po tych słowach Sif, zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Popatrzyłam się przez łzy krótko na niego, kątem oka. On tak samo na mnie. A później spuścił wzrok w ziemię. Przez chwilę nic nie mówił ale nagle podniósł wzrok i wyciągnął rękę w moją stronę:
-Chodź Rose, pójdziemy do mnie.
-Loki!!! nie pogrywaj z nią tak!
-Jak pogrywam? - podeszły mu łzy. Sif nic nie mówiła. -No jak!!! - warknął na nią znowu.
-Wszyscy doszukujecie się we mnie najgorszego a prawda jest taka że gówno wiecie! tylko Thora wszyscy wyróżniają, ja zawsze będę najgorszy?! dlaczego tak jest!!!
Powoli przestałam płakać. Nie wiedziałam komu mam już wierzyć. Sif była moją przyjaciółką a czułam że kocham Lokiego.
-Zamknij się i odejdź - Sif patrzyła na niego z obrzydzeniem. Ja nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie chciałam go stracić.
Lokiemu wypłynęły łzy z oczu, odwrócił się i odchodził od nas.
-Loki...! - krzyknęłam
-Rose! - szepnęła mi Sif do ucha
Loki odwrócił się i szepnął coś cicho pod nosem w moją stronę. Jakby brzmiało 'kocham cię'. I odszedł. Znów wybuchłam płaczem.
*oczami Sif
Może to rzeczywiście miłość, nie wiem już co mam o tym sądzić. Loki nigdy tak nie rozpaczał za kobietą. Ale zbyt dobrze go znam. Nie chcę by Rose cierpiała jeśli ją zostawi. *
*oczami Lokiego
Czuję że na prawdę zakochałem się w Rose. To do mnie nie podobne bo z wieloma kobietami już spałem. Ale tylko dlatego, że brakowało mi prawdziwej kobiety. Sama się we mnie zakochała, nie musiałem stosować żadnych zaklęć. Czułem to, słyszałem jej serce gdy na mnie patrzyła. czułem, że Rose jest tą właściwą kobietą, a teraz ją tracę. Nie mogę do tego dopuścić. Nie dam się tak traktować jakiejś głupiej wywłoce, pff... Syf a nie Sif. Rose musi być moja. Wiem, że ona też tego chce.*
Sif postanowiła, że odprowadzi mnie do mojej komnaty a sama porozmawia na ten temat z Thorem.
Szliśmy w ciszy korytarzami i w końcu zatrzymaliśmy się przed moimi drzwiami.
-Będę wieczorem i obmyślimy plan by rozgryźć zagadkę o Lokim - powiedziała Sif - siedź tam, poczytaj książkę, nie wiem zajmij się czym chcesz ale nigdzie nie wychodź. Nie chcę byś się zgubiła.
-W porządku - pociągnęłam nosem
-Trzymaj - podała mi chusteczkę - i nie płacz więcej. Bądź twarda, wymyślimy coś. To ja lecę! widzimy się wieczorem, pa!
Gdy poszła, weszłam i zatrzasnęłam drzwi. Byłam totalnie załamana.
Nagle ktoś wyszedł z toalety. Myślałam, że do stanę zawał. I w dodatku zobaczyłam, że to Loki!
Zrobiło mi się nagle słabo, zaczęło mi się kręcić w głowie i czułam jak upadam. Zemdlałam. Słyszałam tylko kroki. Nagle wszystko ustało i otworzyłam oczy. Leżałam w tym samym miejscu a nade mną był Loki. Nie przewidziało mi się. Wystraszyłam się, poza tym wróciły wspomnienia i podeszły mi łzy pod oczy,
-Loki... co ty tu robisz... co mi było? - mówiłam przez łzy
-Już dobrze, kochana - przetarł mi łzy zanim wyleciały z oczu. Byłam w szoku. Powiedział to bardzo troskliwie. Klękał nade mną. Jedną ręką podtrzymywał mi plecy a drugą ujął  już mój policzek.
Czułam że na coś się zanosi. Wstałam pewnie mimo że wciąż się chwiałam. Znowu zaczęło mi się kręcić w głowie. Czułam że upadnę ale Loki złapał mnie zanim uderzyłam w podłogę.
-Sif nie ma racji! - tłumaczył a jego łza kapnęła do mojego oka, była lodowata - kocham Cię, Rose! wiem, że ty mnie też kochasz...
Przełknęłam ślinę. To zaklęcie czy prawdziwa miłość? On wciąż powtarzał, że mnie kocha.
Serce mi waliło tak mocno, że aż kuło. Nagle jego łza którą miałam wciąż w oku, zrobiła się ciepła. Czułam ciepło w całym oku. Dlaczego?
Dotknęłam jego klatki piersiowej. Mimo iż miał na sobie skórę, czułam ciepło. Ręce jednak miał chłodne, jak zawsze. W jednym punkcie który coraz bardziej się nagrzewał. Zobaczyłam, że Loki nachyla się nade mną. Nie mogłam już dłużej udawać. Pocałowaliśmy się. Ręka ześlizgnęła mi się z jego klatki. Staliśmy przed sobą. Tuliliśmy się do siebie w pocałunku. Czułam, że Loki robi się coraz cieplejszy. Może tego brakowało mu przez całe życie? tego ciepła?
-Kocham cię - wyszeptałam i znowu przekleiłam swoje usta do jego.
Upadliśmy na ziemie ale nie zwracaliśmy na to uwagi. Loki zaczął rozpinać mi sukienkę.
Stchórzyłam i oderwałam się od niego, jednocześnie w mojej głowie pojawiły się myśli. Skoro potrafię się od niego oderwać to wcale nie rzucił na mnie zaklęcia.
Loki podniósł się i usiadł koło mnie na podłodze.
-Boisz się? - zapytał szeptem. Oddychał szybko, był bardzo ciepły - gorąco mi się zrobiło w tej skórze...
-Nie wiem, co zamierzasz...
-Nigdy tego nie robiłaś? - zapytał
-Czego nie robiłam?
-Nie ważne, widać nie wiesz co to - wstał i podał mi rękę
To chwila... on nie wie, że się tułałam? od kogo miałam się dowiedzieć?! od wiewiórek na drzewie? miałam 6 lat jak zginęli moi rodzice, sama ledwo sobie radziłam i nie myślałam o nauce. Czytałam tylko stare książki które kupowałam za grosze.
Zamyśliłam się, a on patrzył się na mnie tak dziwnie jakby oczekiwał odpowiedzi.
-Nie patrz się tak na mnie...
-Opowiedz mi coś o sobie - powiedział stanowczo
-To nic o mnie nie wiesz? kompletnie nic? matka ci nie powiedziała?
-Nie...ty mi powiedz, słucham - położył się u mnie na łóżku z buciorami i założył mogę na nogę.
Bezczelne zachowanie. Ja stałam po środku pokoju jak z kijem w tyłku.
Właściwie to już mi to zwisało czy mu powiedzieć o tym, że jestem nikim tak na prawdę. Jeśli mnie faktycznie kocha to to zrozumie.
-Okej. Więc opowiem ci o mnie. Może zacznę od tego jak straciłam rodziców w wieku 6 lat... Siedziałam w swoim domu, razem z mamą i tatą. Mieliśmy właśnie spożywać kolację gdy w całym królestwie usłyszeliśmy trąby wojenne. Moja mama upuściła talerz z jedzeniem i jakby zamarła a ojciec popatrzył się na mnie i na nią jakby coś złego miało się wydarzyć. Od razu zapytałam jej co to za dźwięk. Zobaczyłam, że gromadziły jej się łzy w oczach, wtedy powiedziała że to trąba bojowa. Nie dokończywszy posiłku wybiegliśmy z domu. Mam zabierała coś ze sobą i bardzo płakała. Zapytałam się czemu płacze ale nic mi nie odpowiedziała. Pociągnęła mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Zauważyłam też, że wszyscy mieszkańcy robią to samo. Nagle zobaczyłam strażników z włóczniami na koniach którzy gromadzili się przy tęczowym moście. Wszyscy mieszkańcy biegli w te samą stronę z moimi koleżankami i kolegami. Nie wiedziałam o co chodzi i byłam w szoku. Zobaczyłam z tyłu nagle jak lodowe olbrzymy biegną na wszystkich mieszkańców, oni zawracają w panice, depczą się na wzajem. Widziałam jak trzymają w ręku błękitną świecącą szkatułę. O wszystko wypytywałam się mamy w drodze zaczęłam płakać bo nie wiedziałam co się szykuje. Mama tylko uspokajała mnie i pocieszała mimo że sama płakała. Ojciec pocałował mnie i przytulił. Powiedział że mnie kocha. Mama zaprowadziła mnie już sama do jakiejś czarnej dziury. Gdy tam weszła, dała mi wszystko co ze sobą zabrała. Koc, pieniądze, ubrania, nożyk i kilka książek. Powiedziała że wróci do mnie i żebym się nie ruszała stąd nigdzie dopóki nie przestanę słyszeć dźwięku mieczy. Ucałowała mnie wszędzie, po całej twarzy w płaczu. Zaczęłam ryczeć w niebogłosy, nie wiedziałam gdzie idą i czy na pewno wróci. Wtedy powiedziała, że mnie kocha. Wymieniłyśmy ostatnie spojrzenia i zamknęła mnie w tym miejscu. Zaczęły się jęki i ryki ludzi z daleka, słyszałam mroźne podmuchy, jakby coś zamarzało. Skuliłam się i płakałam ze strachu. Zasnęłam po jakimś czasie w tym miejscu. Gdy obudziłam się było cicho a mama i tata wciąż nie wracali. Zabrałam rzeczy, które dała mi mama i wyszłam. Łzy zbierały mi się po policzkach, szłam na most by zobaczyć co się stało ale wszystkie domy były skute lodem. Wszyscy ludzie byli niebiescy. Niebieskie posągi. Zaczęłam płakać i biegłam szukać rodziców. Znalazłam ich w dosyć nietypowym ułożeniu ale płakałam jeszcze gorzej gdy to zobaczyłam. Mama i tata trzymali w rękach jakieś dzieci i próbowali dobiec do kobiet które stały na przeciwko nich by oddać im je. Ale nie zdążyli. Zostali zamrożeni. Przytuliłam się do nich i płakałam. Wiedziałam jednak że nie cofnę już czasu. Mama i tata uratowali mi życie mimo, że sami je stracili. Gdy odchodziłam od nich ujrzałam kilku wojowników na koniach a przed nimi twój ojciec. Biegli tak szybko, że nie zdążyłam do nich podbiec. Nie usłyszeli mnie. Wtedy zobaczyłam jak Odyn trzyma coś w ręku, wyglądało na dziecko ale nie przypatrywałam się... uznałam później że powinnam odejść gdzieś daleko bo straciłam ich. Tułałam się po świecie ale było mi dobrze. Później tak się stało, że trafiłam do tego zamku i dzięki Sif jestem tu.
Mówiąc to cały czas płakałam, Loki miał lekko otwarte usta, napięte brwi i oczy czerwone w których zbierały się łzy. Przełknął ślinę i nerwowo podniósł się z pozycji leżącej na siedzącą na moim łóżku.
Powiedziałam teraz przez zaciśnięte zęby i łzy:
-Gdybym mogła, pomściłabym ich - zacisnęłam pięści
Loki wstał. Był poruszony moją historią i pocałował mnie namiętnie w usta. Znów był zimny.
-Nie płacz... - szepnął - nigdy nie straciłem rodziców, nie wiem jakie to uczucie ale pewnie ból nie do opisania.
-Tak - pociągnęłam nosem
Zobaczyłam za oknem że zachodzi słońce. A to oznacza że Loki musi już iść. Sif niedługo się zjawi.
-Kocham cię, wiesz? - powiedział całując mnie
-Loki, idź już. Zobaczymy się jutro - odwzajemniłam pocałunek i szepnęłam krótko że też go kocham.
-Do zobaczenia jutro na śniadaniu - uśmiechnął się i nacisnął za klamkę. Zanim się odwróciłam zamknął drzwi. Ulga.


0 komentarze:

Prześlij komentarz