Wprowadzenie + Rozdział 1 Ciepłe serca

środa, 5 marca 2014
Hej :). Więc na początku chcę wam przedstawić głównych bohaterów. Lokiego i Rose. Dobrze zapamiętajcie ich wyglądy :). Miłego czytania!


PS. mogę jeszcze powiedzieć, że to będzie powieść miłosna, ale nie tylko sama miłość.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jestem Rose i pochodzę z Asgardu. Jestem tułaczką. Moi rodzice zginęli gdy miałam 6 lat. Zawdzięczam im życie. W pewną dosyć ponurą noc na Asgard napadła zgraja lodowych gigantów z Jotunheimu. Zamrażali wszystko na swojej drodze jakąś dziwną niebieską skrzynką. Rodzice uchronili mnie zanim był atak. Nie wiem skąd wiedzieli. Wtedy widziałam ich ostatni raz. Ostatni raz swoją kochaną mamę, która czytała mi Midgardzkie opowieści do snu. Zostawiła mnie w czarnym, podziemnym pomieszczeniu i podziała że mnie kocha i żebym się z tego miejsca nie ruszała. I ostatnie spojrzenie. Domyślałam się wtedy, że już nie wróci. Słyszałam trzaski, miecze ocierające i uderzające o siebie. Następnego dnia wszystko ucichło. Wyszłam ze schronienia ujrzałam przed sobą lodowe posągi mieszkańców. W tym swoich rodziców. Później konno przyjechał Odyn, trzymał w swoich objęciach jakieś dziecko a za nimi wojownicy Asgardu. Straty były dosyć duże.
Postanowiłam odejść. Tułam się od 6 roku życia. Dziś mam 45 lat. Niesamowicie młodo, ale wszyscy w Asgardzie żyją tysiące lat! Gdybym na ciebie nie natrafiła, dalej krzątałabym się po świecie.
Kobieta, która siedziała na przeciwko niej, popijając herbatę siedziała a z oczu kapały jej łzy po policzkach. Byli w jej drewnianej chatce, w górach, setki kilometrów od asgardzkiego pałacu. Znalazła Rose śpiącą na sośnie, podczas ścinania drewna na opał.
-Żal mi cię, drogie dziecko. Jestem gotowa ci pomóc ułożyć sobie życie, bo jeszcze długie jest przed tobą... - powiedziała Elispe, starsza kobieta.
Wstała i podeszła do lady. Podała jej herbatę i sztabkę złotych kamieni.
-Nie, nie mogę przyjąć tego złota - powiedziała Rose lekko wytrzeszczając oczy
-Proszę, weź je. Ja mam je pod dostatkiem. Mój mąż codziennie je wydobywa w górach - uśmiechnęła się i wcisnęła jej do ręki.
-Nie wiem co powiedzieć, jest pani niesamowita. Nie wiem jak mam dziękować - Rose podeszły łzy
-Weź konia i jedź do Asgardu. Zapewnij sobie dach nad głową, lecz najpierw udaj się do Odyna.
-Dziękuję, dziękuję, dziękuję! Obiecuję, będę panią odwiedzać!
-Leć już, powodzenia kochanie! - odpowiedziała starsza kobieta.
Dla Rose była jedyną znajomą osobą. Czuła się, jakby miała rodzinę. Była dla niej tak dobra jak jej mama.
Ubrana w potargane i brudne ubrania Rose, wsiadła na czarnego konia, który stał wraz z 2 innymi w zagrodzie koło domu pani Elispe. Ostrożnie wchodząc na zwierzę, pogłaskała je by nie czuło się nieswojo w towarzystwie obcej osoby, wyprowadziła i dosiadła.
-Wio! - krzyknęła 
Następnego dnia rankiem pojawiła, się już w Asgardzie. Nieco wyczerpana długą drogą. Wszystko było tam takie jak kiedyś. Ale na widok Asgardu wróciły jej stare wspomnienia. Nie zapomniała w którym miejscu zobaczyła posągi swoich zamrożonych rodziców. Na początek potrzebowała odzienia. Złota miała na tyle dużo żeby starczyło jej na zapewnienie sobie dachu nad głową. Postanowiła udać się na targ w celu nabycia jakiejś zbroi. Gdy była mała, nosiła sukienki ale jakoś za nimi nie przepadała. Nie znała żadnych sztuk walki, jednak była bardzo wysportowaną, dobrze zbudowaną i wysoką dziewczyną. Oglądając towary natrafiła na zbroję, bądź pancerną togę ze skóry. Była czarna ze złotymi akcentami i gdzie nie gdzie kontrahowała zieleń. ponieważ uznała, że będzie jej bardziej pasować. Było to dosyć długie odzienie, a najładniejsze ze wszystkich. Inne były srebrne, nie przykuwały zbytnio jej uwagi. No i broń. Srebrny, niedługi sztylet. Udała się później do ogrodu królewskiego, poszukać jakiś ciemnych miejsc do przebrania się w nowe ubrania. Nie było to takie łatwe, ponieważ na ławkach siedzieli inni mieszkańcy, jednak nie skupili na niej uwagi. Dopiero gdy wyszła z zacienionego miejsca, dostrzegła ją pewna dziewczyna, która wyglądała na wojowniczkę. Miała długi srebrny miecz przypięty na swoich plecach. Rose stanęła w miejscu trochę zakłopotana, myślała że ktoś ją zobaczył, jednak dziewczyna przywitała ją bardzo ciepło. Miała długie, proste, brązowe włosy opadające na ramiona, srebrny napierśnik oraz bordową spódniczkę z czerwonymi wzorami. 
-Cześć! pierwszy raz cię tu widzę - przywitała ją nieznajoma
-Witaj. Jestem Rose - przywitała ją lecz lekkim zakłopotaniem. 
-Kim jesteś? - zaciekawiła się
Miała jej powiedzieć, że jest tułaczką? bezdomną? pewnie będzie wypytywać się jak to się stało, albo po prostu mnie wyśmieje i odejdzie. Rose postanowiła powiedzieć jej prawdę. 
-A ty kim? - zapytała Rose
-Jestem Sif, królewska wojowniczka. Należę do armii Odyna. 
-Ja jestem...właściwie nikim - odpowiedziała Rose
-Jak to nikim? - dociekała Sif
-No...nikim. Tułam się po świecie. Moi rodzice zginęli. 
Na to pytanie Sif zamarła a Rose spuściła głowę i zagryzła wargi.
-Tak mi przykro... czy to przypadkiem nie stało się na... wojnie z lodowymi gigantami z Jotunheimu? - twarz Sif stała się smutna, widać było że jej współczuje.
-Tak. To było wtedy. Zawdzięczam im życie, gdyby nie oni, już bym gniła w ziemi - powiedziała Rose lekko zachrypniętym głosem. Miała ściśnięte gardło a łzy aż pakowały jej się na oczy.  
-Moi rodzice też tam zginęli, ale otrzymałam pomoc od Odyna - odrzekła Sif
-Ja nie wiem co mam zrobić. Nie mam dachu nad głową, oddam cale złoto by mieć tutaj dom - zaczęła płakać. Zasłoniła twarz jedną ręką a drugą wyciągnęła złoto i trzymała przed jej twarzą. 
Sif naszły łzy. Przytuliła ją mocno. 
-Cii... nie płacz. Pomogę ci. Pójdziemy do Wszechojca - pocieszała głaskając Rose po plecach
Rose poczuła, że nie może się rozklejać skoro Sif chce jej pomóc i przyprowadzić do Odyna. Od razu oderwała się od uścisku, której przez tyle lat jej brakowało i przetarła szybko łzy. Przełknęła ślinę i już zniknął z twarzy ślad po płaczu. 
-Chwila... ten strój mi kogoś przypomina. Skąd go masz? - nagle urwała Sif
-Kupiłam go na targu, spośród innych. 
-Jest trochę podobny do stroju brata... a mniejsza - urwała
-Jakiego brata? twojego? - zapytała Rose
Ta cicho się zaśmiała i powiedziała:
-Nie, ja nie mam rodzeństwa. Jestem sama. Jest podobna do brata Thora. Syna Wszechojca. 
-O matko! przepraszam, nie wiedziałam
-Nic nie szkodzi, masz prawo nie wiedzieć. Przecież nikogo tu nie znasz - pocieszała ją Sif
Idąc powoli do zamku Sif zapytała się:
-Skąd masz złoto? 
-Pewna pani w górach znalazła mnie. Opowiedziałam jej o wszystkim i podarowała mi złoto. Mam też jej czarnego konia. Teraz właściwie jest mój... O, tam stoi! - wskazała palcem na konia
-Piękny koń. Chyba znam tą kobietę... czy to nie przypadkiem pani Elispe? 
-Elispe - uśmiechnęła się do niej Rose
Gdy weszły do zamku było dosyć tłoczno jednak Sala tronowa taka nie była. Na tronie siedział Odyn i rozmawiał z umięśnionym mężczyznom z młotem w ręku. Miał blond włosy, srebrną zbroję i zieloną pelerynę. Wyglądał na dosyć wesołego. 
-Ten z młotem, to Thor. A ten drugi to Loki. Są to jego synowie - szepnęła mi do ucha 
-Obydwoje to jego synowie? ten drugi nie jest podobny do Odyna - odszepnęła Rose
-Który? Loki? 
-Droga Sif! Witaj! - nagle blondyn ujrzał ją i podszedł witając się ciepło. Przy okazji posłał mi uśmiech. Odyn wstał z tronu i w pierwszej kolejności podszedł do mnie. 
-Witaj, Królu - ukłoniła się przed nim Rose
Starzec z laską uśmiechnął się do niej od ucha do ucha. Wkrótce podszedł drugi z synów, lecz miał poważną minę lecz nie wyglądał na zaciekawionego. Był za to lekko umięśniony, miał włosy czarne jak węgiel aż dziwne że to syn Odyna. Przecież on nie jest do niego podobny. No chyba, że po matce ale jej jeszcze nie widziała. Do tego wysoki. Rose sądziła, że chyba nie ma wyższej od niej osoby a jednak okazał się nią Loki z bladą cerą, dobrze uwydatnionymi kościami policzkowymi i niebiesko-zielonymi oczami. 
-Wszechojcze, mamy do ciebie sprawę, lecz na osobności. 
W tym momencie Loki stanął w miejscu i tylko zmierzył Rose od góry do dołu neutralnym wzrokiem. Przeszedł ją zimny dreszcz, dlatego od razu spuściła wzrok. 
-Loki, Thorze. Opuśćcie salę - rozkazał Odyn spokojnym tonem. 
Gdy bracia wyszli, zapytał:
-O co chodzi, Lady Sif? 
Sif popatrzyła się na mnie jakby miała zacząć o sobie opowiadać. Wzdrygnełęła się. 
-Wszechojcze, mieszkałam tu gdy miałam 6 lat ale moich rodziców zabili lodowi giganci z Jotunheimu...
-Tułasz się, drogie dziecko? - zapytał ją Odyn
-Tak. I...i... ja... - przełknęła ślinę ze strachu - Zapłacę złotem, jeśli Wszechojciec zapewni mi dach nad głową. 
-Drogie dziecko. Ja nie chcę żadnego złota! Oczywiście zaraz pomyślę o przydzieleniu Ci komnaty w Asgardzie. Powiedz mi, jak twoi rodzice się nazywali? - odpowiedział Odyn z zatroskaniem
-Vidia i Austin 
-Te imiona mi coś mówią. Zdaje mi się, że twój ojciec był strażnikiem w zamku a matka czarodziejką. Ale nie jestem pewien.
-Mamy nie znałam tak dobrze jak ojca, ale on był wojownikiem. Moja mama...hm, chyba była czarodziejką ale nie pamiętam już. Miałam 6 lat jak wybuchła wojna - potwierdziła Rose
-To wszystko, kochana co chciałem wiedzieć - zwrócił się do Rose a później skierował twarz w stronę Sif - Ty znalazłaś pannę Rose, droga Sif?
-Spotkałam w parku - odpowiedziała Sif
-Dobrze - odrzekł i popatrzył się na Rose - W takim razie, zawołam Frigg moją żonę a ona odprowadzi cię do twojej nowej komnaty - uśmiechnął się. 
Rose zapłakała w ciszy z radości zasłaniając usta. 
-Nie wiem, jak ci dziękować Wszechojcze!
Odyn uśmiechnął się do niej i zawołał Frigg. Sif przytuliła mocno swoją koleżankę. 
-Widzisz, będzie dobrze. Zamieszkasz tutaj, będziemy się widywać. Może poznasz jakiegoś chłopaka i się zakochasz... - powiedziała wojowniczka, ocierając jej łzy. 
-Czy coś się stało, mężu? - powiedziała kobieta o rudych, długich i kręconych włosach. Była średniego wzrostu, drobno zbudowana i uśmiechnięta. 
Dalej Odyn szeptał coś swojej żonie, więc nie słychać było o czym. Widać było, że jej mina stawała się coraz poważniejsza. Po chwili podeszła do Rose. 
-Chodź, moja droga. Zaprowadzę cię do twojej komnaty. Lady Sif, możesz się rozjść - powiedziała życzliwie. 
-Gdzie cię znajdę! - zapytała Rose do Sif która już zmierzała ku wyjściu. 
-Wszędzie. Tylko zawołaj - i zaraz zniknęła za drzwiami.
Frigga o nic się nie pytała Rose. Jej wygląd jeszcze bardziej ją zdziwił. Loki nie jest do nich ani trochę podobny.
     Może jest adoptowany? chwila. Czemu ja o nim myślę? Nawet się ze mną nie przywitał. 

0 komentarze:

Prześlij komentarz