Rozdział 9 Cudotwórca

wtorek, 8 kwietnia 2014
Rose spała jak zabita, ale kręciła się w łóżku bardzo niespokojnie. Spychała Lokiego i wtedy się obudził. Siadł zaspany opierając się o ścianę i patrzył na nią jak obrażony.
-Nie! - krzyknęła Rose przez sen
Loki otworzył usta, w tym momencie gwałtownie wstała cała zdyszana i spocona. Przejęta snem nieświadomie wstała spanikowanie z łóżka i stanęła na środku patrząc się po ścianach i suficie jakby stała się straszna tragedia.
-O boże... o bożę! - panikowała - to potworne! - panikowała i płakała.
Loki szybko wstał z łóżka by ją uspokoić.
-To tylko sen, najdroższa. To tylko sen, ciiii... - tulił
Rose wciąż trzęsła się cała i oddychała ciężko. Nie dało jej się uspokoić.
-Co się stało? co ci się śniło?
Rose popatrzyła się Lokiemu w oczy przez chwilę i nagle napadła ją furia. Skoczyła mu w ramiona, zaczęła przytulać, całować gdzie się da.
-Loki! najcudowniejszy mój- krzyczała spanikowana prosto do jego ucha
-Spokojnie! ej! opowiedz mi co ci się śniło, uspokój się!
-Śniło mi się, że ktoś cię zamordował, że nalazłam twoje ciało! one było...oh boże mój boże!
Rose całowała go po ustach, policzkach, czole, głaskała włosy, przytulała.
-Rose, już dobrze... nie stresuj się - powiedział i pocałował ją mocno by się uspokoiła - lepiej?
-...Lepiej - odrzekła - jak ty potrafisz ukoić nerwy...
-Dziękuję, że pomogłeś mi wczoraj. Przepraszam jeszcze raz za to, że do takiego stanu się doprowadziłam..
-Nie ma za co. To była sama przyjemność, a zwłaszcza mycie. A może...będziemy się kąpać razem od dzisiaj? - uśmiechnął się
-Dobry pomysł... ale nikomu nie mów o tym, haha- zaśmiała się
-No coś ty, to nasza prywatna i intymna sprawa. Ubierz się i zejdziemy do biblioteki coś poczytać.
Dałam mu buziaka w nos. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam zieloną sukienkę ze złotymi akcentami oraz diadem od Sif. Gdy się odwróciłam Loki był już ubrany w swoje tradycyjne ciuchy. Wyszliśmy z mojego pokoju. Na korytarzach kręcili się strażnicy i inni mieszkańcy. Zazwyczaj korytarze są puste bo wszyscy są poza zamkiem. Nagle idąc, zobaczyliśmy, że za rogiem zbliża się Thor w naszym kierunku.
-Loki, mam sprawdę.
-Słucham.
-Ktoś dzisiaj rano wymordował połowę ludności. Wszyscy ze strachu przyszli tutaj.
-Kto to zrobił? - wzdrygnął się i popatrzył kątem oka na Rose. A ona na niego. Zamarła.
-Znalazłem ślady. Są z Jotunheimu. Znaleźli tajne przejście do Asgardu.
-Ale co w związku z tym? zamierzasz się tam udać? - zakpił Loki
-Z tobą, Sif, Fandralem, Hogunem i Volstaggiem. Proszę. Rozmawiałem z ojcem ale on się nie zgodził. Traktuje to wszystko lekkomyślnie. Wymkniemy się dzisiaj wieczorem i zemścimy się na nich.
-Thor, ojciec nas ukaże jak się o tym dowie - krzyknąłem na niego szeptem by nikt inny oprócz ich tego nie usłyszał.
-Staw się wieczorem w krypcie inaczej sam po ciebie przyjdę- to ostatnie co powiedział Thor i odszedł.
-Loki, nie możesz z nim iść. A jeśli mój sen... - mówiła prawie ze łzami w oczach
-Sen tu nie ma nic do rzeczy...
-Nie puszczę cię nigdzie bo się boję o ciebie! - zaprotestowała
-A ja o ciebie bardziej! kto wie czy następnego dnia ciebie nie zamordują?!
Rose złapała za jego kaftan i przyciągnęła nerwowo. Z jej oczu wyleciały łzy.
-Masz do jasnej cholery tutaj zostać inaczej powiem Wszechojcu!!! nie mogę cię stracić!
-Oleje cię. Widzimy się dzisiaj, późnym wieczorem. Nie martw się o mnie- powiedział neutralnie, wyrwał się i odszedł
-Oszalałeś... oszalałeś! jak pójdziesz to się zabiję! przysięgam! - zaczęła grozić. Nie mogła już nic innego wymyślić.
-I tak wiem, że tego nie zrobisz. Obiecuję, że wrócę cały.
-Loki, ty nie wrócisz cały! - złapałam go za rękę i przyciągnęłam znowu do siebie - śniło mi się, że twoje ciało znaleziono właśnie tam! Nikt nie przeżyje! kto mi pomoże w wychowaniu dziecka?
Loki przeklął siarczyście pod nosem. W końcu się zgodził nie iść.
-Niech ci będzie! nie idę.
Na tą wieść spadło mi milion ton kamieni z serca. Pocałowałam go czule w usta i podziękowałam.
-Sif! Loki! muszę do niej iść i powiedzieć jej o tym! Zobaczysz, będziesz mi wdzięczny że to robię!
Szybko dałam mu jeszcze raz buziaka i pobiegłam do komnaty Sif. Ona jednak była nieugięta. Nie przekonywały jej żadne moje argumenty. Nawet to, że żegnam się z nią w płaczu. Byłam w stu procentach pewna, że widzę ją ostatni raz. Była ubrana w zbroję i trzymała miecz. Już miała zakładać hełm. Wygoniła mnie za drzwi a po chwili wyszła z trzaskiem idąc do Thora. Thor natomiast bardzo pewny siebie szedł korytarzem razem z Fandralem, Volstaggiem i Hogunem. Dopisywał im humor że wyrżną Jotunów jak gęsi. Teraz gdy dołączyła Sif, poszli w stronę Lokiego by i go namówić.
-Zbieraj się Loki - rozkazał Thor
-Ja nie idę! i bez rozkazów mi tutaj! jeszcze nie jesteś królem by mi mówić co mam robić.
-Loki, im nas więcej tym lepiej! zobaczysz rozmieciemy ich! - przekonywał nawet Hogun
-Nie możesz zrozumieć tego, że mam cię najzwyczajniej głęboko w tyłku?! - warknął do niego Loki a ten cofnął się dwa kroki dalej.
Nic nie powiedzieli. Odeszli bez Lokiego i już ich nie było. W tym czasie nadeszła Rose. Wycierała łzy z twarzy.
-Tego dnia, widziałam ją już ostatni raz. Thora również - wybełkotała połykając łzy - czemu nie próbowałeś ich przekonać? dlaczego?
-...Bo nie - powiedział olewająco Loki - ... to ich życie, co mi do tego.
-Ale Sif była moją najlepszą przyjaciółką. Tak bym chciała, żeby ten sen się nie spełnił.
-Jeśli się spełni, to będziesz wyrocznią. A wtedy ja i tak zginę, bo sny wyroczni zawsze się sprawdzają. I są niechybne.
-Błagam, nie zastraszaj mnie mówiąc w ten sposób...
-Mówię tylko co może być ale nie musi się stać... ty nie jesteś w stanie mnie uchronić. Nikt nie będzie, nawet ja sam, więc mogę zginąć...
-Loki! - zaczęłam płakać. Podeszłam do niego i przytuliłam. Nie jestem wyrocznią, tylko tułaczką. Zapomniałeś? jestem nikim a ten sen może być nie prawdziwy. Mimo to mam wątpliwości, dlatego cię zatrzymałam.
-Dobrze. Nie marz się już. Będzie dobrze - pocieszał ją - chodź, zjemy coś i pójdziemy do biblioteki.
*w bibliotece*
-Rose, usiądź sobie a ja znajdę coś ciekawego do czytania - wskazał ręką na ławkę. Usiadłam i czekałam. Pomiędzy stolikiem i patrzyłam się w okno. Widziałam z niego cały Asgard, ponieważ znajdowaliśmy się na najwyższym piętrze, ale nie na szczycie. Bardzo martwiłam się o Sif i Thora. Chciałam ujrzeć ich jeszcze żywych. Nagle do mojej ławki przysiadła się dziewczyna blond włosach i długim warkoczu aż do biodra. Uśmiechnęła się i kiwnęła na powitanie. Była ładna i ubrana skromnie. Przypominała mi osobę którą kiedyś znałam... tylko kto to był. Postanowiłam się przedstawić. 
-Cześć...jestem Rose a ty? 
-Rose? hm...kogoś mi przypominasz - wytrzeszczyła oczy - ja jestem Arteia 
Nagle olśniło mnie!
-Arteia! no tak! Ateia! pamiętasz mnie? nasze mamy były przyjaciółkami, bawiłyśmy się razem na dworze jak byłyśmy małe... 
-Ano, rzeczywiście! - uśmiechnęła się pogodnie - co tu robisz? 
-Właściwie to czekam na mojego chłopaka - odwzajemniłam uśmiech
-Masz chłopaka? ooo jak ci zazdroszczę, kto to taki? 
-Właśnie idzie - szepnęłam.
Loki przyszedł z ogromną zakurzoną księgą i był trochę zmieszany gdy zobaczył blondynkę koło Rose. 
-To ten Loki? o matko! - szeptała mi na ucho ekscytując się. 
Loki zrobił ironiczną minę bo wyraźniej to usłyszał. Nie zamierzał się z nią widać. Od razu przeszedł do szczegółów. 
-Przyniosłem księgę prostych i podstawowych zaklęć dla ciebie. Mas okazję przećwiczyć to wszystko oczywiście jeśli masz na to ochotę. Ja wszystko prze studiowałem gdy byłem mały. Nie zapomnij, że będziesz chodzić o przyszłego tygodnia na lekcje do mojej matki - uśmiechnął się
-Wszystko rozumiem. Zabiorę ją do siebie i poćwiczę. A teraz chciałabym ci przedstawić Arteię. Była moją przyjaciółką z dzieciństwa. 
Arteia wyszczerzyła się najszerzej jak mogła, cała się gorączkowała na jego widok co bardzo mnie zdziwiło. W końcu był moim chłopakiem a jej zachowanie było co najmniej nie na miejscu.  Loki przywitał ją najzwyczajniej i najnudniej jak mógł 'cześć'. Nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. 
-Mam książkę pod tytułem Niewyjaśnione zdarzenia w Asgardzie. To książka dobra dla tych, którzy chcą te zagadki rozwiązać, sami zobaczcie. Książka co jakiś czas sama wyszukuje dziwne zdarzenia i sama zanotowuje je - zachęciła Arteia i położyła książkę na środek - czytaj, Rose.
Na pierwszej stronie było napisane:
~ Kim jest dziecko, które podczas napadu i grabieży Jotunów Odyn przywiózł na koniu do Asgardu? 
Dla czego nikt nie mógł się dowiedzieć o tym dziecku? czy ma to coś wspólnego z bezpieczeństwem Asgardu? 
~ Zaginęła jedna z najpotężniejszych przyszłych bogiń w Asgardzie, tuż po napadzie Jotunów na Asgard. Zginęło sto tysięcy mieszkańców i połowa asgardzkich strażników na wojnie. Wielokrotnie szukano dziewczynki, lecz ślad po niej zaginął. Czy ktoś kiedyś odnajdzie to dziecko? 
Nagle w głowie Rose zapaliło się światełko. Zadrżała ale czytała dalej. 
Mieszkańcy, którzy zdążyli przed śmiercią, znali bardzo kochającą się rodzinę w której matka była czarodziejką a ojciec profesjonalnie szkolonym wojownikiem i strażnikiem Asgardu. Bardzo ważną osobą w armii Odyna. Znaleziono jedynie ich posągi. Zdążyli złożyć swój ostatni pocałunek przed śmiercią. Posągi ustawiono w ogrodzie zakochanych tuż koło statuy serca. 
Gdy Rose to przeczytała, wstała z krzesła, zamknęła gwałtownie książkę i złapała się ręką za usta. 
-Myślisz, że to o tobie? - zapytał Loki 
-To jest o moich rodzicach! ale jednego nie rozumiem... jeśli to o moich rodzicach to dlaczego nie jestem boginią? 
-Jesteś nią, zobacz na swój taniec. Powoli odkryjesz swoje umiejętności. 
-...najpotężniejsza..., najpotężniejsza... nie. To nie możliwe. 
-A może jednak? cały Asgard trąbił o jakiejś dziewczynie, która świetnie tańczyła na zabawie.
-Chciałabym okryć swoje umiejętności, ale nie wiem jak - rzekła Rose. Wtedy usłyszała jakiś dziwny szmer kartek i podmuch wiatru.
-Co to było? - wzdrygnęła się Arteia a Loki zaczął wyglądać zza regału. 
Nagle w stronę Rose zaczęła lecieć ogromna zielono-niebieska książka. Nie wiedząc co robić złapała ją do ręki. Arteia gwałtownie odskoczyła z krzesła a Loki wybałuszył oczy. Książka sama się przed nią otworzyła. Ze stron kartek zajaśniało światło. W końcu otworzyła się na właściwej stronie a tekst zajaśniał tak mocno aż zabolały ją oczy. Była wystraszona. 
-Psiakość, prawie mi serce stanęło - powiedział Loki 
-To dziwne...przywołałaś książkę? są tu w ogóle książki które da się przywołać? - zapytała się Lokiego
-Właśnie nie. I to jest najdziwniejsze... 
-Przywołaj coś jeszcze! no śmiało - klasnęła w ręce podekscytowana Arteia. 
-Jakiś przedmiot który cię nie uderzy jak ta książka... - zaproponował
-Chciałabym...chciałabym... żeby dziecko które nosze, szybciej rosło? 
Przez kilka sekund nic się nie działo ale nagle Rose skuliła się gwałtownie i krzyknęła łapiąc się za brzuch.
Arteia jeszcze szerzej otworzyła usta. 
-Wariatko! - podbiegł do niej Loki i kucnął przy niej - nie na dziecku! 
-Haha, patrz, brzuch jest większy!-A co jeśli zażyczę sobie porodu? - zaśmiała się Rose 
-Zwariowałaś! oszalałaś! nie jestem gotowy! o matko... nabijasz się! - spanikował 
-Nie nabijam. Ej, Loki! już wiem czego chcę! 
-Czego? - zapytała się pierwsza, Arteia. 
-Chcę, żeby Loki, Sif, Thor, Arteia byli bezpieczni i żeby nic nie zagrażało! 
Przez kilka sekund nic się nie stało, lecz nagle poczuła jak upłynęło trochę jej mocy. To wszystko. 
-Chcesz...żebym był bezpieczny...jesteś cudowną kobietą - powiedział namiętnym głosem i pocałował. 
-uuuuhuhuhuuuu nie patrzę - zaśmiała się Arteia
Nagle w bibliotece słychać było potężny trzask i silny podmuch lodowatego powietrza. 
-Cholera, co my tu robimy? biblioteka?!- zabrzmiał głos Sif 
-Kto to zrobił? 
Rose wstała razem z Loki z pozycji kucającej. 
-To wy?! jak to zrobiliście! 
-E...to ja? - odezwała się Rose
-Uratowałaś nas od śmierci kobieto! jeszcze sekunda a włócznia by mi przebiła serce! nóż był milimetr od mojej klatki piersiowej. Już myślałam, że to mój koniec a tu biblioteka! a może ja już nie żyję?! - spanikowała Sif i zaczęła się dotykać po zbroi. 
-Ona jest cudotwórcą! pokłony dla mojej przyjaciółki! - Powiedziała Arteia, uklęknęła przed Rose i pokłoniła się
Sif, Hogun, Thor, Fandral i Volstagg nie wiedzieli co powiedzieć. Uklęknęli. 
Byłam na prawdę wstrząśnięta tym co dokonałam w ciągu kilku minut. Wygląda na to, że mogę posiadać, robić co tylko mi się żywnie podoba, ale oczywiście też nie ma co przesadzać. Limit życzeń jest nieograniczony. Potrafię tym wszystkim zmienić nawet historię. A jeśli umiem zmienić histo... rodzice! 

0 komentarze:

Prześlij komentarz