Rozdział 9 Cudotwórca

wtorek, 8 kwietnia 2014
Rose spała jak zabita, ale kręciła się w łóżku bardzo niespokojnie. Spychała Lokiego i wtedy się obudził. Siadł zaspany opierając się o ścianę i patrzył na nią jak obrażony.
-Nie! - krzyknęła Rose przez sen
Loki otworzył usta, w tym momencie gwałtownie wstała cała zdyszana i spocona. Przejęta snem nieświadomie wstała spanikowanie z łóżka i stanęła na środku patrząc się po ścianach i suficie jakby stała się straszna tragedia.
-O boże... o bożę! - panikowała - to potworne! - panikowała i płakała.
Loki szybko wstał z łóżka by ją uspokoić.
-To tylko sen, najdroższa. To tylko sen, ciiii... - tulił
Rose wciąż trzęsła się cała i oddychała ciężko. Nie dało jej się uspokoić.
-Co się stało? co ci się śniło?
Rose popatrzyła się Lokiemu w oczy przez chwilę i nagle napadła ją furia. Skoczyła mu w ramiona, zaczęła przytulać, całować gdzie się da.
-Loki! najcudowniejszy mój- krzyczała spanikowana prosto do jego ucha
-Spokojnie! ej! opowiedz mi co ci się śniło, uspokój się!
-Śniło mi się, że ktoś cię zamordował, że nalazłam twoje ciało! one było...oh boże mój boże!
Rose całowała go po ustach, policzkach, czole, głaskała włosy, przytulała.
-Rose, już dobrze... nie stresuj się - powiedział i pocałował ją mocno by się uspokoiła - lepiej?
-...Lepiej - odrzekła - jak ty potrafisz ukoić nerwy...
-Dziękuję, że pomogłeś mi wczoraj. Przepraszam jeszcze raz za to, że do takiego stanu się doprowadziłam..
-Nie ma za co. To była sama przyjemność, a zwłaszcza mycie. A może...będziemy się kąpać razem od dzisiaj? - uśmiechnął się
-Dobry pomysł... ale nikomu nie mów o tym, haha- zaśmiała się
-No coś ty, to nasza prywatna i intymna sprawa. Ubierz się i zejdziemy do biblioteki coś poczytać.
Dałam mu buziaka w nos. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam zieloną sukienkę ze złotymi akcentami oraz diadem od Sif. Gdy się odwróciłam Loki był już ubrany w swoje tradycyjne ciuchy. Wyszliśmy z mojego pokoju. Na korytarzach kręcili się strażnicy i inni mieszkańcy. Zazwyczaj korytarze są puste bo wszyscy są poza zamkiem. Nagle idąc, zobaczyliśmy, że za rogiem zbliża się Thor w naszym kierunku.
-Loki, mam sprawdę.
-Słucham.
-Ktoś dzisiaj rano wymordował połowę ludności. Wszyscy ze strachu przyszli tutaj.
-Kto to zrobił? - wzdrygnął się i popatrzył kątem oka na Rose. A ona na niego. Zamarła.
-Znalazłem ślady. Są z Jotunheimu. Znaleźli tajne przejście do Asgardu.
-Ale co w związku z tym? zamierzasz się tam udać? - zakpił Loki
-Z tobą, Sif, Fandralem, Hogunem i Volstaggiem. Proszę. Rozmawiałem z ojcem ale on się nie zgodził. Traktuje to wszystko lekkomyślnie. Wymkniemy się dzisiaj wieczorem i zemścimy się na nich.
-Thor, ojciec nas ukaże jak się o tym dowie - krzyknąłem na niego szeptem by nikt inny oprócz ich tego nie usłyszał.
-Staw się wieczorem w krypcie inaczej sam po ciebie przyjdę- to ostatnie co powiedział Thor i odszedł.
-Loki, nie możesz z nim iść. A jeśli mój sen... - mówiła prawie ze łzami w oczach
-Sen tu nie ma nic do rzeczy...
-Nie puszczę cię nigdzie bo się boję o ciebie! - zaprotestowała
-A ja o ciebie bardziej! kto wie czy następnego dnia ciebie nie zamordują?!
Rose złapała za jego kaftan i przyciągnęła nerwowo. Z jej oczu wyleciały łzy.
-Masz do jasnej cholery tutaj zostać inaczej powiem Wszechojcu!!! nie mogę cię stracić!
-Oleje cię. Widzimy się dzisiaj, późnym wieczorem. Nie martw się o mnie- powiedział neutralnie, wyrwał się i odszedł
-Oszalałeś... oszalałeś! jak pójdziesz to się zabiję! przysięgam! - zaczęła grozić. Nie mogła już nic innego wymyślić.
-I tak wiem, że tego nie zrobisz. Obiecuję, że wrócę cały.
-Loki, ty nie wrócisz cały! - złapałam go za rękę i przyciągnęłam znowu do siebie - śniło mi się, że twoje ciało znaleziono właśnie tam! Nikt nie przeżyje! kto mi pomoże w wychowaniu dziecka?
Loki przeklął siarczyście pod nosem. W końcu się zgodził nie iść.
-Niech ci będzie! nie idę.
Na tą wieść spadło mi milion ton kamieni z serca. Pocałowałam go czule w usta i podziękowałam.
-Sif! Loki! muszę do niej iść i powiedzieć jej o tym! Zobaczysz, będziesz mi wdzięczny że to robię!
Szybko dałam mu jeszcze raz buziaka i pobiegłam do komnaty Sif. Ona jednak była nieugięta. Nie przekonywały jej żadne moje argumenty. Nawet to, że żegnam się z nią w płaczu. Byłam w stu procentach pewna, że widzę ją ostatni raz. Była ubrana w zbroję i trzymała miecz. Już miała zakładać hełm. Wygoniła mnie za drzwi a po chwili wyszła z trzaskiem idąc do Thora. Thor natomiast bardzo pewny siebie szedł korytarzem razem z Fandralem, Volstaggiem i Hogunem. Dopisywał im humor że wyrżną Jotunów jak gęsi. Teraz gdy dołączyła Sif, poszli w stronę Lokiego by i go namówić.
-Zbieraj się Loki - rozkazał Thor
-Ja nie idę! i bez rozkazów mi tutaj! jeszcze nie jesteś królem by mi mówić co mam robić.
-Loki, im nas więcej tym lepiej! zobaczysz rozmieciemy ich! - przekonywał nawet Hogun
-Nie możesz zrozumieć tego, że mam cię najzwyczajniej głęboko w tyłku?! - warknął do niego Loki a ten cofnął się dwa kroki dalej.
Nic nie powiedzieli. Odeszli bez Lokiego i już ich nie było. W tym czasie nadeszła Rose. Wycierała łzy z twarzy.
-Tego dnia, widziałam ją już ostatni raz. Thora również - wybełkotała połykając łzy - czemu nie próbowałeś ich przekonać? dlaczego?
-...Bo nie - powiedział olewająco Loki - ... to ich życie, co mi do tego.
-Ale Sif była moją najlepszą przyjaciółką. Tak bym chciała, żeby ten sen się nie spełnił.
-Jeśli się spełni, to będziesz wyrocznią. A wtedy ja i tak zginę, bo sny wyroczni zawsze się sprawdzają. I są niechybne.
-Błagam, nie zastraszaj mnie mówiąc w ten sposób...
-Mówię tylko co może być ale nie musi się stać... ty nie jesteś w stanie mnie uchronić. Nikt nie będzie, nawet ja sam, więc mogę zginąć...
-Loki! - zaczęłam płakać. Podeszłam do niego i przytuliłam. Nie jestem wyrocznią, tylko tułaczką. Zapomniałeś? jestem nikim a ten sen może być nie prawdziwy. Mimo to mam wątpliwości, dlatego cię zatrzymałam.
-Dobrze. Nie marz się już. Będzie dobrze - pocieszał ją - chodź, zjemy coś i pójdziemy do biblioteki.
*w bibliotece*
-Rose, usiądź sobie a ja znajdę coś ciekawego do czytania - wskazał ręką na ławkę. Usiadłam i czekałam. Pomiędzy stolikiem i patrzyłam się w okno. Widziałam z niego cały Asgard, ponieważ znajdowaliśmy się na najwyższym piętrze, ale nie na szczycie. Bardzo martwiłam się o Sif i Thora. Chciałam ujrzeć ich jeszcze żywych. Nagle do mojej ławki przysiadła się dziewczyna blond włosach i długim warkoczu aż do biodra. Uśmiechnęła się i kiwnęła na powitanie. Była ładna i ubrana skromnie. Przypominała mi osobę którą kiedyś znałam... tylko kto to był. Postanowiłam się przedstawić. 
-Cześć...jestem Rose a ty? 
-Rose? hm...kogoś mi przypominasz - wytrzeszczyła oczy - ja jestem Arteia 
Nagle olśniło mnie!
-Arteia! no tak! Ateia! pamiętasz mnie? nasze mamy były przyjaciółkami, bawiłyśmy się razem na dworze jak byłyśmy małe... 
-Ano, rzeczywiście! - uśmiechnęła się pogodnie - co tu robisz? 
-Właściwie to czekam na mojego chłopaka - odwzajemniłam uśmiech
-Masz chłopaka? ooo jak ci zazdroszczę, kto to taki? 
-Właśnie idzie - szepnęłam.
Loki przyszedł z ogromną zakurzoną księgą i był trochę zmieszany gdy zobaczył blondynkę koło Rose. 
-To ten Loki? o matko! - szeptała mi na ucho ekscytując się. 
Loki zrobił ironiczną minę bo wyraźniej to usłyszał. Nie zamierzał się z nią widać. Od razu przeszedł do szczegółów. 
-Przyniosłem księgę prostych i podstawowych zaklęć dla ciebie. Mas okazję przećwiczyć to wszystko oczywiście jeśli masz na to ochotę. Ja wszystko prze studiowałem gdy byłem mały. Nie zapomnij, że będziesz chodzić o przyszłego tygodnia na lekcje do mojej matki - uśmiechnął się
-Wszystko rozumiem. Zabiorę ją do siebie i poćwiczę. A teraz chciałabym ci przedstawić Arteię. Była moją przyjaciółką z dzieciństwa. 
Arteia wyszczerzyła się najszerzej jak mogła, cała się gorączkowała na jego widok co bardzo mnie zdziwiło. W końcu był moim chłopakiem a jej zachowanie było co najmniej nie na miejscu.  Loki przywitał ją najzwyczajniej i najnudniej jak mógł 'cześć'. Nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. 
-Mam książkę pod tytułem Niewyjaśnione zdarzenia w Asgardzie. To książka dobra dla tych, którzy chcą te zagadki rozwiązać, sami zobaczcie. Książka co jakiś czas sama wyszukuje dziwne zdarzenia i sama zanotowuje je - zachęciła Arteia i położyła książkę na środek - czytaj, Rose.
Na pierwszej stronie było napisane:
~ Kim jest dziecko, które podczas napadu i grabieży Jotunów Odyn przywiózł na koniu do Asgardu? 
Dla czego nikt nie mógł się dowiedzieć o tym dziecku? czy ma to coś wspólnego z bezpieczeństwem Asgardu? 
~ Zaginęła jedna z najpotężniejszych przyszłych bogiń w Asgardzie, tuż po napadzie Jotunów na Asgard. Zginęło sto tysięcy mieszkańców i połowa asgardzkich strażników na wojnie. Wielokrotnie szukano dziewczynki, lecz ślad po niej zaginął. Czy ktoś kiedyś odnajdzie to dziecko? 
Nagle w głowie Rose zapaliło się światełko. Zadrżała ale czytała dalej. 
Mieszkańcy, którzy zdążyli przed śmiercią, znali bardzo kochającą się rodzinę w której matka była czarodziejką a ojciec profesjonalnie szkolonym wojownikiem i strażnikiem Asgardu. Bardzo ważną osobą w armii Odyna. Znaleziono jedynie ich posągi. Zdążyli złożyć swój ostatni pocałunek przed śmiercią. Posągi ustawiono w ogrodzie zakochanych tuż koło statuy serca. 
Gdy Rose to przeczytała, wstała z krzesła, zamknęła gwałtownie książkę i złapała się ręką za usta. 
-Myślisz, że to o tobie? - zapytał Loki 
-To jest o moich rodzicach! ale jednego nie rozumiem... jeśli to o moich rodzicach to dlaczego nie jestem boginią? 
-Jesteś nią, zobacz na swój taniec. Powoli odkryjesz swoje umiejętności. 
-...najpotężniejsza..., najpotężniejsza... nie. To nie możliwe. 
-A może jednak? cały Asgard trąbił o jakiejś dziewczynie, która świetnie tańczyła na zabawie.
-Chciałabym okryć swoje umiejętności, ale nie wiem jak - rzekła Rose. Wtedy usłyszała jakiś dziwny szmer kartek i podmuch wiatru.
-Co to było? - wzdrygnęła się Arteia a Loki zaczął wyglądać zza regału. 
Nagle w stronę Rose zaczęła lecieć ogromna zielono-niebieska książka. Nie wiedząc co robić złapała ją do ręki. Arteia gwałtownie odskoczyła z krzesła a Loki wybałuszył oczy. Książka sama się przed nią otworzyła. Ze stron kartek zajaśniało światło. W końcu otworzyła się na właściwej stronie a tekst zajaśniał tak mocno aż zabolały ją oczy. Była wystraszona. 
-Psiakość, prawie mi serce stanęło - powiedział Loki 
-To dziwne...przywołałaś książkę? są tu w ogóle książki które da się przywołać? - zapytała się Lokiego
-Właśnie nie. I to jest najdziwniejsze... 
-Przywołaj coś jeszcze! no śmiało - klasnęła w ręce podekscytowana Arteia. 
-Jakiś przedmiot który cię nie uderzy jak ta książka... - zaproponował
-Chciałabym...chciałabym... żeby dziecko które nosze, szybciej rosło? 
Przez kilka sekund nic się nie działo ale nagle Rose skuliła się gwałtownie i krzyknęła łapiąc się za brzuch.
Arteia jeszcze szerzej otworzyła usta. 
-Wariatko! - podbiegł do niej Loki i kucnął przy niej - nie na dziecku! 
-Haha, patrz, brzuch jest większy!-A co jeśli zażyczę sobie porodu? - zaśmiała się Rose 
-Zwariowałaś! oszalałaś! nie jestem gotowy! o matko... nabijasz się! - spanikował 
-Nie nabijam. Ej, Loki! już wiem czego chcę! 
-Czego? - zapytała się pierwsza, Arteia. 
-Chcę, żeby Loki, Sif, Thor, Arteia byli bezpieczni i żeby nic nie zagrażało! 
Przez kilka sekund nic się nie stało, lecz nagle poczuła jak upłynęło trochę jej mocy. To wszystko. 
-Chcesz...żebym był bezpieczny...jesteś cudowną kobietą - powiedział namiętnym głosem i pocałował. 
-uuuuhuhuhuuuu nie patrzę - zaśmiała się Arteia
Nagle w bibliotece słychać było potężny trzask i silny podmuch lodowatego powietrza. 
-Cholera, co my tu robimy? biblioteka?!- zabrzmiał głos Sif 
-Kto to zrobił? 
Rose wstała razem z Loki z pozycji kucającej. 
-To wy?! jak to zrobiliście! 
-E...to ja? - odezwała się Rose
-Uratowałaś nas od śmierci kobieto! jeszcze sekunda a włócznia by mi przebiła serce! nóż był milimetr od mojej klatki piersiowej. Już myślałam, że to mój koniec a tu biblioteka! a może ja już nie żyję?! - spanikowała Sif i zaczęła się dotykać po zbroi. 
-Ona jest cudotwórcą! pokłony dla mojej przyjaciółki! - Powiedziała Arteia, uklęknęła przed Rose i pokłoniła się
Sif, Hogun, Thor, Fandral i Volstagg nie wiedzieli co powiedzieć. Uklęknęli. 
Byłam na prawdę wstrząśnięta tym co dokonałam w ciągu kilku minut. Wygląda na to, że mogę posiadać, robić co tylko mi się żywnie podoba, ale oczywiście też nie ma co przesadzać. Limit życzeń jest nieograniczony. Potrafię tym wszystkim zmienić nawet historię. A jeśli umiem zmienić histo... rodzice! 

Rozdział 8 Powiedz mu

poniedziałek, 7 kwietnia 2014
Całą noc nie zmrużyłam oka bo wciąż mi się pałętała ta okropnie smutna noc. Myśl o tym, że rozstałam się z Lokim była tak przeszywająca jak cios ostrzem w serce. Nie miałam ochoty nawet na imprezę chodź zbliżała się na dzisiaj rano. Wstałam szybko. Nagle zebrało mnie na wymioty i poczułam ból w brzuchu, nieco niżej. Pobiegłam do toalety i zwymiotowałam. Co było powodem? szybko powycierałam buzię i podeszłam do lustra. Czułam że robi mi się słabo ale moje siniaki zniknęły z pleców. Nagle zobaczyłam coś co zupełnie powaliło mnie psychicznie. Mój brzuch miał niewielką gulę. Co jak co, ale nigdy takiego nie miałam. Naciskałam na niego, czułam coś galaretowatego. Ciąża?! po kilku sekundach gapienia się na samą siebie w lustrze zaczęłam płakać. To może być dziecko moje i Lokiego...muszę o tym powiedzieć Sif! Czułam że rosła ekscytacja. Pogłaskałam to miejsce. Wychodząc z toalety ktoś zapukał do drzwi. Podeszłam szybko i otworzyłam. Do mojego pokoju weszła Sif. 
-Gdzieś ty się wczoraj podziewała tak długo? miałaś pójść do Lokiego na chwilę. 
-No byłam, ale rozmowa nie wypaliła... niczego się nie dowiedziałam a jak wyszłam to skręciłam w złą uliczkę i zatrzasnęłam się w podziemiu i wtedy...
-No dobra dobra... już okej - uśmiechnęła się Sif i klepnęła mnie po ramieniu. 
-Sif...chodź ze mną do toalety bo...
-Słucham? - zdziwiła się - po co?
-Bo ja nie jestem pewna bo mam taką gulę... - pociągnęłam ją za rękę prosto przed lustro w toalecie i odsłoniłam brzuch - co to jest?  wiesz może?
Sif uśmiechnęła się szeroko dotykając brzucha a po chwili zbrzydła jej mina. 
-Jesteś w ciąży z...Lokim? 
-Czyli to jednak ciąża! - podskoczyłam z radości i przytuliłam ją
-Kochałaś się z Lokim? - wciąż pytała
-Nie pamiętam, nie...nie przypominam sobie nic takiego.
-No, znając ciebie to nie wiem czy byś się na to odważyła. Zwłaszcza z Lokim, więc uznam to za przypadek. No cóż... gratulacje. Loki wie? 
Wtedy zszedł mi uśmiech z twarzy.
-Co taka mina? coś się stało? 
Wciąż milczałam, zbierały mi się łzy w oczach. 
-Nieee... nie mów mi, że cię zostawił...ah ten kretyn!
-Zdenerwowałam go tymi wszystkimi pytaniami, wypaliłam z ust za dużo i stało się... - zaczęłam znowu płakać.
-Przecież się kochacie, pogadaj z nim... Jeśli cię kocha to wróci. Powiesz mu, że będziecie mieli dziecko! 
-Myślisz...
-Zobaczycie się dzisiaj na zabawie to mu powiesz, i nic się nie bój! chodźmy. Ubierz się w ładną suknię! - Sif podeszła do mojej szafy i wyciągnęła z niej piękną złoto-czerwoną suknię ozdabianą brokatem. 
-Trzymaj, idź się ubierz a ja czekam. Później pójdziemy do mnie i ja się przebiorę na galowo. 
Po kilku minutach
-Jestem gotowa. Mam pytanie... co to właściwie za impreza?
-To jest tak jakby dyskoteka. Będziemy się bawić tańcząc Midgardzkie piosenki. W Midgardzie są bardzo zachwalane, rozniosły się nawet tutaj więc Odyn postanowił otworzyć taką ceremonię. Zaprosił nawet króla z Muspelheimu. 
-Ja nie umiem za bardzo tańczyć... no, nigdy się nie uczyłam. 
-No to chodź do mnie! ubiorę się w suknię i poćwiczymy bo za niedługo zacznie się ceremonia! 
Sif pociągnęła mnie za rękę. Ubrałam białe pantofelki i zbiegłam z nią ze schodów prosto do jej komanty. Miała prawie koło mnie. Była prawie taka sama jak moja ze złotymi akcentami, lecz miała czerwone jak krew tapety. Na drewnianym manekinie zwisała srebrno biała sukienka. Również ozdabiana mieniącym się brokatem. 
-Wyjmij sobie diadem i biżuterię z szafki ja mam w komodzie - powiedziała Sif
Wysunęłam niewielką szafkę. Na czerwonym postrumencie leżał duży diadem. Był nieziemsko śliczny. Aż zaniemówiłam.
-Jaka piękna koronka! 
-Jest twoja, już dawno chciałam ci ją dać. Kolczyki też są twoje. 
Szybko założyłam je na siebie. Obejrzałam w lustrze i zaniemówiłam. Wyglądałam na prawdę niesamowicie. Sif również wyglądała pięknie. 
-Sif, czemu na co dzień nie ubierasz się tak pięknie. 
-A ty? włożysz byle co i chodzisz tak. 
-Haha, ale lepiej niż w twoim pancerzyku! 
-Tak tak. O matko, chodź! spóźnimy się, jest dziesiąta - spojrzała na zegarek i podeszła do drzwi. 
-Chodź, musimy się stawić w sali uroczystości. Na pewno już wszyscy są. 
Serce mi łomotało bo gdy biegłam z nią korytarzem coraz niżej i niżej, zaczęłam myśleć o Lokim. Robiło mi się gorąco w sercu gdy o nim myślałam. 
Powoli było słychać echo głosu Odyna który rozpoczyna otwarcie ceremonii. 
Gdy dotarłyśmy prawie cała sala była wypełniona. Koło tronu stała Frigga. Kątem oka dostrzegłam Lokiego i Thora, którzy stali przy kolumnie. 
Nie patrzyłam się na Lokiego bo czułam, że on się na mnie patrzy. Wciąż przypomina mi się tamto wydarzenie. 
-Matko! jak pięknie wyglądacie, chodźcie tu kochane, chodźcie! - zaprosiła nas królowa obok siebie. Teraz byłyśmy bardzo widoczne. 
-...Jest to ceremonia Midgardzkich utworów! na cześć tych dwóch wspaniałych dziewczyn! Dedykujemy wam ten dzisiejszy wieczór. Pragnę również powitać naszych przyjaciół z Muspelheimu, którzy również zgodzili się przybyć na tą zabawę! Imprezę...czas zacząć!!! - krzyknął Odyn. Zabrzmiały krótko trąbki. Światło się przyciemniło. Zaczęła grać dosyć szybka jezzowa muzyka. Skoczna, taneczna. 
-Sif... nie umiem tańczyć...- szepnęłam jej do ucha
Sif stała i słuchała z otwartą z zaskoczenia buzią. Wyglądała na podekscytowaną tego typu muzyką.
-Sif... nie umiem tańczyć! - powtórzyłam nieco głośniej i w końcu się popatrzyła.
-Nic nie szkodzi. To są takie piosenki w których samej zachce ci się tańczyć! 
-Rzeczywiście, niesamowite. Nigdy nie słuchałam takich piosenek... na prawdę... - uroniłam łzę szczęścia. Na moment zapomniałam o Lokim. Sif nagle pociągnęła mnie na parkiet i zaczęła wywijać pupą, rękami... całym ciałem! Złapała mnie za dwie ręce i ruszała nimi bym zaczęła tańczyć.
-Kręć pupą, obracaj się, ruszaj nogami! do rytmu! 
Tak więc uczyniłam, z lekkim stresem ale coraz lepiej mi szło. Nagle zCaaczęłam tak wywijać, że przestałam się kontrolować. Sif zaniemówiła, stała w miejscu i patrzyła się z zachwytem. Uświadomiłam sobie, że całkiem nieźle mi idzie. Inni tańczący zaczęli się przybliżać do mnie i pokazywali mi swoje ruchy. 
-Niezła jesteś! sama bym tak chciała! 
Nagle poczułam, że moje stopy odrywają się od ziemi. Wydobywa się z nich biały lśniący pył i iskry. Pod stopami tworzy się chmura. Wystraszyłam się. 
-Tańcz dalej! o matko! - Sif zatkała buzię obydwoma rękami. Nie wiedziała co powiedzieć. Zamknęłam oczy i całkowicie wczułam się w piosenkę. Cała sala patrzyła się na mnie i bili brawo. Pomyślałam wtedy o Lokim. Ruszałam rękami i z nich również wydobywał się biały pyłek. 
-Widać, że mamy w Asgardzie, Boginię tańca! wielkie brawa! - krzyczała królowa
Poczułam jak moc promieniuje całym moim ciałem. Byłam zaskoczona a jednocześnie szczęśliwa. Czułam że w tańcem mnie coś łączy. Do głowy przychodziły mi najróżniejsze kroki. W tańcu niechcąco machnęłam pyłem na gościa z Muspelheimu. Zaczął tańczyć tak samo jak ja! wygląda na to, że odkryłam swój talent. To właśnie ta magia, która we mnie drzemała. Tylko po kim ja to odziedziczyłam? moja mama była czarodziejką a tato wojownikiem... 
W końcu otworzyłam oczy i zebrałam się na odwagę. Loki stał daleko przede mną i patrzył się z uśmiechem klaskając. Machnęłam na niego i również się uniósł. 
Teraz usłyszałam harfę, delikatną piosenkę.
I od razu zaczęłam tańczyć nieco spokojniej. Machnęłam na Sif i również zaczęła tańczyć. Cała sala wariowała. W końcu nadeszła godzina uczt i każdy zasiadł do stołu. Mi i Sif trafił się ten w którym siedzi Loki. Nie, żeby to był straszny kłopot ale siadł dokładnie na przeciwko mnie. Czułam, że był przybity ale miał neutralną twarz by to ukryć przed wszystkimi. Przyglądał mi się cały czas. Uśmiechnęłam się do niego szeroko i zaczęłam jeść. 
-Powiedz mu - szepnęła mi Sif na ucho. 
Nabrałam chaust powietrza i odezwałam się do niego:
-Loki... mogę z tobą porozmawiać? - położyłam swoją dłoń na jego.
-Tak... o co chodzi?
-Wolę na osobności. 
-Eh... to coś na prawdę ważnego? 
-Bardzo, bardzo ważnego. 
-No dobra, więc chodźmy. Powiesz mi na zewnątrz.
Wstaliśmy z krzeseł, Sif poklepała mnie lekko po plecach i uśmiechnęła na pocieszenie. 
-Trzymam kciuki! - szepnęła
Wyszłam z Lokim na taras. 
-Więc... co mi chcesz powiedzieć? 
-Ja... - nagle się zestresowałam i stałam sztywno patrząc mu się w oczy. 
-O co chodzi, nie krępuj się - uśmiechnął się lekko 
-Będę miała z tobą dziecko! - wystrzeliłam nagle i odeszłam z przerażeniem by nie patrzeć się na jego reakcję. 
Złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
-Powtórz... 
-Zaszłam w ciążę! urodzę twoje dziecko - powiedziałam śmielej i też się uśmiechnęłam. 
-Kurczę, weź to powtórz no nie wierzę! haha! - ucieszył się Loki 
-Noszę twoje dziecko, głupku! - klepnęłam go po ramieniu 
Loki zaniemówił przez chwilę. Ostrożnie i nieśmiało dotknął brzucha. Nagle uśmiechnął się szerzej a później skierował wzrok na mnie. Był szczęśliwy a jednocześnie w szoku. Zarumieniłam się i zaśmiałam. 
Zaczął mnie całować na różne sposoby i nie mogłam nadążyć, takie targały nim emocje. Z resztą ja sama aż trzęsłam się od ich wpływów. Nogi miałam prawie z waty. 
-Kocham cię, skarbie. Wybacz za to wszystko. Już cię nigdy nie opuszczę - szeptał. Z każdym słowem pojawiał mi się coraz szerszy uśmiech. 
-Dobrze się bawicie? - nagle usłyszeliśmy znajomy głos. Loki od razu się oderwał i zawstydził. 
Przed nami stała Frigg i śmiała się patrząc w niebo. 
-Matko...prywatności już nie można mieć swojej? - burknął Loki zasłaniając ręką twarz. Ja wciąż zlizywałam swoje usta. 
-O czym nie wiem, mój synu? - wyszczerzyła się w jego stronę. Brzmiała tak jakby już o tym wiedziała. 
-O niczym?
Kiwnęłam do niego głową żeby powiedział. Ten znieruchomiał i przełknął nerwowo ślinę. 
-Ja i Loki będziemy mieli dziecko - w tym momencie mój ukochany uśmiechnął się do mnie wzdychając przy tym, jakbym mu ściągnęła kamień z serca. Wstydził się może o tym mówić bo to będzie jego pierwsze dziecko. Frigg popatrzyła się na syna i uśmiechnęła. 
-Oj Loki, jak ty nam już wyrosłeś. A pomyśleć, że niedawno takie małe niewinne dzieciątko biegające w pieluszce po Asgardzie byłeś... oj Loki, Loki... no cóż...gratuluję wam! - podeszła i uściskała nas a potem wyszła ucieszona. 
-Chodź, zatańczymy bo zaczyna lecieć utwór - złapałam go pod rękę i poszłam tańczyć. Leciała wolna piosenka, zrobiło się bardzo romantycznie. Wszyscy panowie znaleźli już swoje partnerki. 
Loki objął mnie i tańczył ze mną powoli do melodii. Na prawdę nieźle się ruszał. Nie nadepnął mi ani razu na stopę. Taniec miał opanowany do perfekcji. Wydawało mi się, że wśród innych tańczymy najlepiej. Inni się chwali, deptali sobie po nogach zaplątywali. My idealnie się do siebie dobraliśmy. 
Nie odrywał wzroku od moich oczu podczas tańca. Co jakiś czas dawał mi drobne całusy w usta.
-Gdzie nauczyłaś się tak idealnie tańczyć? - zapytał 
-Ja nigdy się tego nie uczyłam. To samo przyszło. 
-Odkryłaś swój talent. Nikt z dziewięciu światów nie umie tak tańczyć. 
-Hmh - zarumieniłam się
-Przyjdź do mnie na noc - zaproponował
-Przyjdę - odrzekłam i dałam mu całusa w usta.
Po zabawie byłam wykończona. Wszystko mnie bolało i dostałam odcisków. Najadłam się i upiłam po wszystkie czasy. Gdy wszyscy się rozeszli Sif pomogła mi dość do mojej komanty.
-Mogłaś tyle nie pić, to może zaszkodzić dziecku... -niepokoiła się
-Dleoaczegoo...?
Na szczęscie byłam na tyle świadoma ze rozumiałam co do mnie mówi. Starałam sie to przyjąć do wiadomości ale zamykały mi się oczy.
-Muszę idś do Lokiego - przypomniało mi się
-W takim stanie?
-Obiecałam muuuuu... - stęknęłam
-Zostań tu, pójdę po niego i przyjdzie do ciebie.
Gdy Sif wyszła zebrałam się na wymioty. Nie chciało mi się iść do toalety. Położyłam się na dywanie i zaczęłam wymiotować. Byłam cała spocona. Lokiemu zrobi się bardzo przykro jeśli zobaczy mnie w takim stanie. Szybko się otrząsnęłam. Czułam, że wraca mi świadomość a w oczach coraz jaśniej. Odskoczyłam z podłogi, popatrzyłam się na dywan i na moje brudne od wymiocin ręce. Szybko poszłam po ścierkę, starłam co się dało jak najdokładniej. Umyłam szybko twarz i przeczesałam końcówki włosów. Wyszłam jeszcze słaba z toalety a w tym czasie do komnaty weszła Sif z Lokim. Nie byli zadowoleni ze mnie. Mimo iż próbowałam ukryć to, że jestem pijana to coś mi nie wychodziło.
-Przesadziłaś, Rose... pomyślałaś jakie będą z tego konsekwencje dla dziecka? - powiedział Loki nieco głośniejszym tonem.
-Ja nigdy nie piłam tego, skąd mogłam wiedzieć, że tak mi zaszkodzi... - mówiłam wolno, znów mi się kręciło w głowie. Złapałam się za czoło
-Bądź z nią a ja idę - szepnęła Sif do Lokiego i wyszła.
-Przepraszam, nie wiedziałam... nikt mi nie powiedział że to szkodzi... czy przeżyje?
-Hahaha, przeżyjesz! - zaśmiał się Loki
-Ale nie ja... dziecko...
-Będzie dobrze - podszedł w moją stronę uśmiechając się.
Zrobiłam się strasznie senna, gdy podszedł to zamknęłam oczy i opadłam na niego. Zdążył mnie złapać ale już zaczęłam spać.
-Ale się napiłaś! obudź się! a kto cię przebierze? jest już późno.
Otworzyłam oczy i popatrzyłam się w jego. Klepnęłam go delikatnie po policzku i zamknęłam oczy.
-Ja?! jesteś cała spocona, musisz się wykąpać, wstawaj!
-Nie mam siłyyy... - buczałam
-To co teraz zrobię? mam cię zostawić taką leżącą na ziemi? kręgosłup cię rozboli!
-Dobra...chodź do tego kibla...- wstałam podpierając się go.
Otworzyłam klamkę i weszłam. Podeszłam do wanny i puściłam ciepłą wodę.
-E...co... co ty... - zmieszał się gdy zobaczył, że zaczynałam się rozbierać.
Jego mina była bezcenna ale wtedy nie za bardzo się tym przejmowałam.
Siadłam goła w wannie tak, że wychlapałam połowę wody. Po kilku sekundach zaczęłam chrapać
-Nie śpij! - szturchnął mnie Loki
-Ok! ok... - ocknęłam się i zabrałam za mycie.
-Nie chce mi się myć...
-Mam cię umyć? - zaproponował
-Taa, umyj będzie z głowy i prześpimy się...
Loki wytrzeszczył oczy z niedowierzania w to co słyszy. Sądził, że ocknie się po tym pytaniu i zacznie się szorować by jej tylko nie dotykał. Co to za rzeczy dzieją się z osobą pijaną... nie do pomyślenia.
-Gdzie? - Zestresował się...
-Oj bożę, myj! wszędzie gdzie śmierdzi.
Loki niechętnie podszedł do wanny. Kucnął i włożył rękę do wody.
-Na pewno?
-To sio jak nie chcesz. Już sobie jakoś poradzę...
Loki popatrzył się chwile na jej ciało w wodzie. Właściwie, to czemu by nie. To tylko mycie i nic więcej. Przy okazji pozna trochę jej ciała.
-Nie, dobrze. Umyję. Daj rękę i po kolei.
Loki był zadowolony acz z drugiej strony czuł się trochę głupio bo nie wiedział czy zgodziła się na to świadomie czy tylko tak palnęła bo była pijana? Z drugiej strony sprawiło mu to satysfakcję. 
-Skończyłem. Wychodź - chwycił mnie za ręce i podniosłam się. Wyprostowana jeszcze bardziej mu się podobała a w wodzie wszystko było rozmazane. Był poczerwieniały. Czuł się przez chwilę jak ostatni idiota, sługa ale nagle pomyślał sobie, że posiadanie drugiej połówki to też w pewnym stopniu odpowiedzialność. Chwycił za ręcznik i zaczął ją wycierać a później lekko machnął ręką. Na moim ciele pojawiła się biała lniana koszula nocna.
Podniósł ukochaną na ręce i położył w łóżku przykrywając. Od razu zasnęła. Wrócił do toalety, przemył swoją twarz i nałożył lniane bokserki do spania. Gdy wyszedł chrapała na cały pokój z otwartą buzią. Czuł, że to będzie ciężka noc...Położył się koło niej i przykrył. Delikatnie złapał za bródkę i zamknął jej usta by nie chrapała.
-Dobranoc - szepnął

Rozdział 7 Dla informacji

Gdy zostawiła mnie zaczęłam żałować tego co powiedziałam. Byłam za bardzo pewna siebie. Ale musiałam zdobyć te informacje. Zapukałam do drzwi. Po kilku sekundach otworzył mi i zaprosił do środka. To była zupełnie inna komnata. Było tak mrocznie, wszystko w zielonych i czarnych kolorach. Przeraziło mnie to. Mogłam jej posłuchać, ah jaka byłam głupia.
-Tęskniłem za tobą, kochanie - objął mnie - mieliśmy się zobaczyć jutro, co się stało że przyszłaś teraz?
-Chciałam się zapytać czy...  - przełknęłam ślinę.
-...czy?
-Czy wiesz coś na temat niebieskiej szkatuły. Tą, którą posiadali Lodowi giganci z Jotunheimu.
-Po co ci to wiedzieć?
-Ciekawość. Po prostu - uśmiechnęłam się
-Ojciec zabrał ją z Jotunheimu, tym Jotuni zabili ci rodziców. Musiał to jakoś zabezpieczyć. To jest w podziemnej krypcie. I bardzo dobrze strzeżone - wyjaśnił Loki - nawet ja nie mogę tam wejść.
Ale korciło mnie by zapytać się o jeszcze jedną rzecz.
-Czy zabierał stamtąd jakieś...dziecko?
-Chwila...wiem o co ci chodzi... - wskazał na mnie palcem i zmrużył oczy - twierdzisz, że to ja byłem tym dzieckiem? - zapytał szyderczo, ogarnęły mnie dreszcze.
Serce stanęło mi w gardle, Loki popchnął mnie i uderzyłam plecami o ścianę. Jedynie co widziałam to jak podbiega do mnie. Straciłam przytomność. Obudziłam się nie wiem o której godzinie i w jakim miejscu. Było bardzo ale to bardzo chłodno, ciemno. Zauważyłam też że mam mokre policzki. Starłam z nich mokrą ciecz i włożyłam do ust. Smakowały jak łzy. Nagle usłyszałam cichy męski płacz tuż za mną. To był Loki. Gdy tylko go zobaczyłam przypomniałam sobie co mi zrobił i ponownie mi serce stanęło w gardle. Nie mogę w to uwierzyć, że zrobił mi taką krzywdę. Loki płakał odwrócony ode mnie, w kącie. Postanowiłam się cicho zebrać i zwiać by nie zauważył. Gdy postawiłam pierwszy krok, piszczel w mojej prawej nodze tak zabolała że zawyłam i upadłam. Kątem oka zobaczyłam że Loki do mnie podbiega. Chwyta mnie za talie by podnieść.
-Puść mnie! puść mnie potworze!! - wyrywałam mu się
Loki energicznie podniósł mnie w pionie.
-Przepraszam! błagam!! musisz mi wybaczyć!
Zobaczyłam go całego zapłakanego. Byłam zaskoczona a jednoczenie wystraszona.
-Tak, tak! ale nie rób mi krzywdy błagam! - teraz trzęsły mi się nie tylko ręce ale i głowa. Odsuwałam od niego twarz - puść mnie!
-Wiem, że mnie nienawidzisz, tak bardzo żałuję!
-Puść mnie! - uderzyłam go w policzek i wyrwałam. On ponownie mnie złapał. Wtedy już wiedziałam, że to mój koniec. Nikt mi już nie pomoże. Trafię do nieba i ujrzę swoich rodziców. [Idealny moment na tą piosenkę]
Nagle pocałował mnie. Przez chwilę się wyrywałam ale on wciąż nie puszczał. Po kilku sekundach uspokoiłam się i pozwoliłam sobie na ten pocałunek.
Loki trzymał mnie nadal za talię, już delikatniej ale wciąż miał łzy na policzkach.
-Nie wiem co powiedzieć...
-Nic nie musisz mówić - szepnął
-To moja wina. Nie potrzebnie zadawałam tyle pytań.
-Moja wina jest największa - spuścił wzrok na dół i znów uronił łzę. Odwrócił się i zakrył ręką twarz.
Ja stałam i nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam tylko w dół. Gdy mocniej zapłakał odruchowo do niego podeszłam i dotknęłam pleców.
-Pewnie teraz będziesz mnie unikać...- szepnął.
-Skarbie...
-Zgadłem? - podniósł się. Był bardzo przybity - Zgadłem?? - wciąż się dopytywał
Nie wiedziałam co powiedzieć. Podeszłam do niego by go pocałować. Odsunął się.
Już zaczynałam się domyślać co to oznacza. Odszedł sobie. Zaczęłam cicho płakać i zatkałam sobie buzię ręką by nikt nie usłyszał mojego ryku. Próbowałam zdusić to w sobie ale echo i tak to wszystko roznosiło. Nagle ktoś mnie chwycił za ramię. Podniosłam się i ujrzałam Thora.
-Dlaczego płaczesz? - wyglądał na bardzo zaskoczonego i przejętego.
-Bo...ja się zgubiłam... i... i...-oblizałam swoje usta bo były zaschnięte. Szybko starłam łzy z policzków.
-Odprowadzę cię gdzie chcesz, przecież nie będziesz tkwiła w tych podziemiach. Jutro jest zabawa i spodziewamy się gości z Muspelheimu.
Uśmiechnęłam się szeroko by niczego nie podejrzewał i poszłam za nim. Nie chciałam kończyć z Lokim bo na prawdę go pokochałam. Całą drogę żarło mnie sumienie, że nic wtedy nie powiedziałam, gdy pytał się ze będę go unikać. Wręcz przeciwnie chcę być z nim. Nie wiem jak to zniosę. Sif będzie prze szczęśliwa gdy się dowie, że nie jestem z Lokim a to mnie jeszcze bardziej wykończy. Wolałabym umrzeć i mieć to wszystko z głowy. Ciekawe gdzie jest Sif?
-Thorze, gdzie jest Sif? - zapytałam się
-Poszła cię szukać bo długo nie wracałaś.
-Zaraz... to która jest teraz godzina?
-Teraz jest północ. Ale spokojnie, zaraz będziemy w twojej komnacie. Już niedaleko. Powiem, że cię znalazłem.
-Uff...